Ostatni dzień kwietnia, w Krakowie deszcz lał się strumieniami, po ulicach płynęły rzeki. 30 km dalej pięknie i wiosennie. Puszczaliśmy lampiony, a Franek biegał po zielonej trawce i był w swoim żywiole :)
Na ostatnim zdjęciu to nie księżyc... to lampion :)
Oj! Fajnie było! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOj fajnie, fajnie :)
OdpowiedzUsuńi w dodatku Koźmice całe, nie spalone:))))ale podobno jakies UFO przeleciało po niebie:)
OdpowiedzUsuńWidziano je nawet w Niemczech, nad torem Nurburgring... ;)
OdpowiedzUsuńFajnie Wam, następnym razem już będę obecny, nie odzpuszczę. :)